Czesława Smołka

* 1932

  • "[…] Acha, zapomniałam powiedzieć, że w tej Rudzie Różanieckiej był pałac. Tu strzechy, prawda, ta biedota, a pałac piękny. Ten wieśniak, który nas wiózł, to mówił, że pałac tam jest. No, a wszyscy mówili, no kto wie, jak ten pałac też tam wygląda. Pałac był piękny, dwieście pokoi, ty klomby, kwiaty, ten park, ty bramy kute, takie no […] pięknie było. Oczywiście, tam była guwernantka, bo tyn cały baron: 'A! Ślązacy!'. Więc myśmy wjechali do tego ogrodu. No wyszedł na balkon no i przywitał nas: 'No, witam Ślązaków!.'"

  • "[…] No i tak przyjechaliśmy do Krakowa. Teraz […] no najbliższa droga to była na Bielsko, no tutaj, na Śląsk Cieszyński. Niestety, jeszcze były tu mosty wysadzone i musieliśmy jechać na Katowice. I […] No więc, dojechaliśmy do tych Katowic, no, w okropnym stanie – brudni, zmęczeni. I co pamiętam? To też zapamiętałam: mama się rozpłakała, bo Katowice jedna flaga niemiecka. Wszystko w te […] po niemiecku „Hackenkreuze”, nie? „Swastyki”. No i byliśmy głodni i mama weszła do jednego sklepu i prosiła o coś do jedzenia. No, że nic nie jest. A były tam takie konserwy i mama pokazała, że tego [….]. - „Das ist nür für die Soldaten.” Już tego […] No, to […] ja tego wówczas nie rozumiałam, ale potem z opowiadania. No, mama aż płakała."

  • "No i później, ciocia z Danuśką, moją siostrą powiedziały, że pójdą jednak popatrzeć się […] bo już tydzień, czy dwa tygodnie, jak Milików właśnie, już był oswobodzony. I co pamiętam: że wieczorem […] rano żeśmy zobaczyli chorągiew na szkole – polska. A na Zaolziu wszystkie polskie chorągwie! Bo trzydziesty ósmy rok, żeśmy odebrali Zaolzie, nie? Więc na wszystkich budynkach […] czeskiej (chorągwi) ani jednej. Dopiero po tygodniu – tu czeska, tam czeska. I właśnie, już to było, że nam Rosjanie, właśnie, Zaolzie […] tego […] No i rano, ktoś zawołał: 'Polska chorągwia na szkole!' No, tośmy wszyscy się ucieszyli z tymi gospodarzami, całowali, płakali, tego […] No, a to było majowe, trzeciego maja, czy czwartego, to do kościoła – a było dosyć daleko, na to majowe. Ja już też szłam właśnie. No i tam właśnie już po polsku [….] i śpiewaliśmy 'Boże, coś Polskę'. A ja umiałam, bo mnie mama nauczyła. To nie był śpiew, ja krzyczałam. To 'Boże, coś Polskę' myśmy zaśpiewali, a z tego kościoła żeśmy wyszli, a na takim jeepie wojskowym – Ruski. Już jechały, ale tak machali, bo tam tylko przejechali, prawda, i tego […]."

  • Celé nahrávky
  • 1

    Cieszyn, Polska, 22.10.2016

    (audio)
    délka: 01:51:57
    nahrávka pořízena v rámci projektu Silesia: Memory of multiethnic Region
Celé nahrávky jsou k dispozici pouze pro přihlášené uživatele.

W życiu więcej jest jednak tych tragicznych chwil

Czesława  Smołka
Czesława Smołka
zdroj: Ośrodek Pamięć i Przyszłość

Czesława Smołka, z domu Chabiniok, przyszła na świat 25 maja 1932 roku w  miejscowości Zebrzydowice, należącej do powiatu cieszyńskiego. Wychowywała się w rodzinie urzędniczo-chłopskiej, wyznającej katolicyzm. Ojciec, Paweł Chabiniok, weteran I wojny światowej, w latach 1918 -1922 służył w Żandarmerii Krajowej Księstwa Cieszyńskiego, a od lipca 1922 r. w Policji Województwa Śląskiego. Matka prowadziła dom; znała doskonale język niemiecki i polski, choć w domu posługiwano się zwykle gwarą śląską. Dzieciństwo Czesława spędziła zatem na wsi, razem ze starszymi siostrami - Wandą i Danutą; ważną rolę w jej wychowaniu odegrali także dziadkowie, którzy mieszkali nieopodal. We wrześniu 1939 r. ojciec został wysłany na wschodnią granicę, a ona wraz z matką i siostrami ewakuowana do miejscowości Ruda Różaniecka (obecnie województwo podkarpackie). Po powrocie z ewakuacji, Czesława rozpoczęła naukę w niemieckiej szkole podstawowej. Ojciec, jak później dowiedziała się rodzina, został aresztowany i uwięziony w Ostaszkowie, a następnie stracony w Kalininie i pochowany w Miednoje. W związku ze zbliżającym się frontem pod koniec marca 1945 r., rodzina Chabinioków uciekła do Dąbrowy na Zaolziu, a później do Milikowa koło Jabłonkowa. Po zakończeniu wojny, Czesława uczęszczała do siódmej klasy polskiej szkoły podstawowej w Zebrzydowicach. Po jej ukończeniu, dostała się do cieszyńskiego gimnazjum ekonomicznego, a  potem cieszyńskiego Liceum. Po zdanej maturze rozpoczęła pracę w Powiatowym Związku Gminnym Samopomoc Chłopska w Cieszynie. Wkrótce potem, w 1956 r., wyszła za mąż za Jana Smołkę, z którym była spowinowacona. Małżonkowie zamieszkali początkowo w Zebrzydowicach, później przeprowadzili się do Cieszyna, gdzie na świat przyszły ich dzieci - syn Mariusz i córka Lucyna. Czesława przez wiele lat pracowała w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Handlu Spożywczego w Cieszynie. Śmierć męża w 1990 r. zbiegła się z przejściem Czesławy na wcześniejszą emeryturę. Czesława posługuje się płynnie językiem polskim, zna niemiecki i gwarę śląską. Interesuje się historią rodziny i regionu, lubi podróżować. Mieszka w Cieszynie z synem Mariuszem.