Následující text není historickou studií. Jedná se o převyprávění pamětníkových životních osudů na základě jeho vzpomínek zaznamenaných v rozhovoru. Vyprávění zpracovali externí spolupracovníci Paměti národa. V některých případech jsou při zpracování medailonu využity materiály zpřístupněné Archivem bezpečnostních složek (ABS), Státními okresními archivy (SOA), Národním archivem (NA), či jinými institucemi. Užíváme je pouze jako doplněk pamětníkova svědectví. Citované strany svazků jsou uloženy v sekci Dodatečné materiály.

Pokud máte k textu připomínky nebo jej chcete doplnit, kontaktujte prosím šéfredaktora Paměti národa. (michal.smid@ustrcr.cz)

Renate (Renata) Zajączkowska (* 1931)

Przeżył człowiek i jakoś się tam jeszcze żyje

  • urodzona 5 sierpnia 1931 r. w Gliwicach, na ówczesnym terytorium Niemiec

  • pochodzi z katolickiej rodziny niemieckiej - Sinko

  • ojciec pracował w miejscowej koksowni jako mistrz, matka zajmowała się domem i dziećmi

  • uczęszczała do niemieckiej szkoły przy ul. Ziemowita w Gliwicach

  • po zakończeniu II wojny światowej, rozpoczęła naukę w polskim liceum

  • swoją edukację zakończyła zdaniem tzw. szybkiej matury w 1948 r.

  • podczas wakacyjnej pracy w domu starców dla repatriantów we Wrocławiu, poznała przyszłego męża

  • w 1956 r. wyszła za mąż za Polaka, pochodzącego z okolic Tarnopola

  • w tym samym roku wyjechała z mężem do Wrocławia

  • rodzina Renaty wyjechała z Polski do Niemiec

  • narodziny dwóch córek we Wrocławiu

  • zaangażowanie w działalność Niemieckiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego we Wrocławiu

  • Renata Zajączkowaka posługuje się na co dzień przede wszystkim językiem polskim oraz niemieckim

  • czuje się wrocławianką i Niemką

Renate (Renata) Zajączkowska, z domu Sinko, urodziła się 5 sierpnia 1931 roku w Gliwicach na Górnym  Ślasku, wówczas leżących na terytorium Niemiec. Pochodziła z niemieckiej rodziny katolików, a jej przodkowie od wieków zamieszkiwali terytorium Śląska. Rodzina posiadała willę w dzielnicy domów jednorodzinnych w Gliwicach, należeli do ludzi zamożnych. Ojciec praqcował bowiem jako mistrz warsztatów miejscowej koksowni i miał wysokie zarobki.  Matka zajmowała się domem i wychowaniem dzieci: urodziła poięcioro, a wieku dorosłego dożyła czwórka z nich. W rodzinie posługiwano się wyłącznie językiem niemieckim, nie znano języka poslkiego, a kontakty z Polakami były bardzo sporadyczne. Silną pozycję w rodzinie Sinko odgrywała babcia, Rozalia Tümler, którą pani Renata wspomina w taki sposób: „Była bardzo rezolutną, wspaniałą kobietą. Wspaniała. Jak ja sobie dzisiaj przypominam, to takie osoby naprawdę są warte podziwu i tak ją zachowałam w swojej pamięci. Dzieciństwo Renaty upłynęło na zabawach z rówieśnikami w ogrodzie,  zabawkami wykonanymi przez rodziców. W domu obowiązywała kindersztuba, lecz nie brakowało miejsca na wspólne świetowanie niedzieli. W wieku sześciu lat, pani Zajączkowska poszła do szkoły przy ul. Ziemowita. Naukę przerwał zbliżający się front.

Wojenne losy rodziny Sinko, naznaczone były troską o braci, walczących na frontach wschodnim i zachodnim, a także służbą starszej siostry pani Renaty w Służbie Kobiet w Turyngii oraz ciężką chorobą siostry Brygidy. Wkroczenie Armii Radzieckiej do Gliwic w styczniu 1945 roku, wiązało się z dramatycznymi wydarzeniami, których Renata była naocznym świadkiem. Dokonano wówczas mordu na mężczyznach, mieszkających w sąsiedztwie, szczęśliwie ojciec p. Zajączkowskiej uniknął tego losu. Pierwsze miesiące w nowej, polskiej rzeczywistości okazały się bardzo trudne. Brakowało żywności, dom został zdewastowany przez żołnierzy radzieckich, a ojciec w lutym 1945 r. został wywieziony w głąb Rosji. Powrócił do Gliwic w grudniu tego samego roku.

Renata, bez znajomości języka polskiego, rozpoczęła naukę w polskim liceum i zdała tzw. szybką maturę w 1948 r. Z latami powojennymi w Gliwicach, wiąże się wspomnienie o żydowskiej rodzinie Kornhauserów, którzy byli sąsiadami rodziny Renaty. Pani Zajączkowska pamięta spotkanie z rabinem, który wracał z uroczystości obrzezania Juliana Kornhausera – późniejszego profesora nauk humanistycznych, tłumacza i poety, ojca Agaty Kornhauser-Dudy.

Organizowanie codzienności w powojennej Polsce nastręczało wielu trudności rodzinie Sinko, chociaż ojciec szybko znalazł pracę i zaczął zarabiać. By wspomóc rodzinę, wyjechała do Wrocławia, do swojej ciotki zakonnicy i podjęła wakacyjną pracę w domu starców dla repatriantów. Wówczas poznała przyszłego męża, Polaka, pochodzącego z okolic Tarnopola. Rodziny nie były jednak przychylne małżeństwu, które zostało zawarte dopiero w 1956 r. Po zamążpójściu Renata zdecydowała się przeprowadzić na stałe do Wrocławia, a jej rodzina wyjechała do Niemiec. Pierwsze lata wrocławskie były ciężkim doświadczeniemi, ponieważ małżeństwo Zajączkowskich dzieliło mieszkanie z trzema innymi rodzinami – Polakami. Pani Renata często była wyszydzana za pochodzenie, dlatego z ulgą przyjęła wiadomość o przeprowadzce do własnego mieszkania.

We Wrocławiu urodziły się dwie córki państwa Zajączkowskich, które były wychowywane, jak podkreśla pani Renata „we Wrocławiu, w teraźniejszości”. Dzieci nie były zmuszane do nauki języka niemieckiego, a sama Renata starała się nie używać na co dzień języka ojczystego. Rok 1989  jest dla niej rokiem wolności. Zaczęła uczeszczać do niemieckiego kościoła katolickiego we Wrocławiu, a także zaangażowała się w działalność Niemieckiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego we Wrocławiu, którego jest przewodniczącą. Czuje się Niemką i Wrocławianką.

© Všechna práva vycházejí z práv projektu: Slezsko: Paměť multietnického regionu

  • Příbeh pamětníka v rámci projektu Slezsko: Paměť multietnického regionu (Piotr Zubowski)